Ostatnie śliwki, więc nie mogło obejść się bez ciasta śliwkowego. W tym roku jakoś jesienny sezon owoców minął mi nie wiadomo kiedy. Zapasów zero, dobrze że jeszcze zeszłoroczne zostały w spiżarni;)
Częstujcie się!
Składniki:
1 mały (do 200 g) kubeczek jogurtu naturalnego
3 kubeczki mąki
1 kubeczek cukru
3 łyżki cukru
1 torebka cukru waniliowego
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
3 jajka
1 kubeczek oleju roślinnego
600 gram śliwek węgierek
cukier puder
Przygotowanie:
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni C. Mąkę przesiewamy razem z proszkiem do pieczenia.
W jednej misce mieszamy suche składniki, a w drugiej mokre. Łączymy składniki z obu misek na jednolitą masę. Wykładamy do okrągłej tortownicy o średnicy ok. 21 - 22 cm, wysmarowanej wcześniej masłem i obsypanej bułką tartą. Wierzch ciasta obkładamy wypestkowanymi śliwkami, skórką do dołu. Pieczemy przez około 40-50 minut do tzw. suchego patyczka.
Idealne ciasto na niedzielne spotkanie z rodziną. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję;) również pozdrawiam ;)
UsuńCudowne ciacho, bardzo takie lubię :-)
OdpowiedzUsuńDzięki Marzenko;)
UsuńJa niestety na ostatnie śliwki już się nie załapałam, bo na ryneczku same paskudy w wysokich cenach :( Szkoda! A ciasto cudowne :)
OdpowiedzUsuńhttp://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Ja też się w tym roku zgapiłam, czas tak szybko poleciał. Ale nie mogłam nie zrobić chociaż jednego malutkiego jogurtowca;)
Usuń